Rozdział 1
A ja? A ja dalej wierzę. Wierzę w coś co nieistnieje w moim sercu od bardzo dawna. To miłość. To uczucie tylko rani. Jeśli będę chciała, by coś mnie bolało walnę z całej siły głową w ścianę... Ale nie chcę tego robić. Dziś kolejny nudny dzień. A tak wogóle nie przedstawiłam się. Cześć, mam na imię YuKi (czyt. JuKi) i pochodzę z Korei Południowej i mieszkam w Seul. Uczę się na trzecim roku w Liceum Chung Dam. Mam dziwną klasę i jedyna osoba z jaką się zadaję to moja przyjaciółka - HaWoo (czyt. HeŁuu). Nie, nie słucham czegoś takiego jak 'k-pop'. Mam kilka słów na określenie tej muzyki... Dziś ubieram na siebie żółtą bluzkę, biały sweter, jasne, jeansowe rórki i żółte baleriny w białe kropki z czerwoną kokardką. Włosy tylko przeczeszę i zostawię w spokoju. Jest początek września. Niedawno zaczęła się szkoła i niedawno doszłam do tej klasy. Wcześniej uczyłam się przez sześć lat w Japonii, w Tokio. Teraz z japońskim probemów nie mam. Umiem trzy języki - japoński, koreański, angielski. Właśnie uczę się chińskiego. Co jest najgorsze? To, że zawsze byłam zmuszana do nauki. Przez kogo? Mamę. W domu mieszkam z nią i młodszym bratem - Jeremmi (przynajmniej on ma normalne imię... -.-). Jak zwykle idąc do szkoły, idę sama... Nikogo nie ma w pobliżu normalnego, kto ze mną może iść do szkoły. Weszłam do szkoły i jak zwykle wchodząc do szkoły podleciał do mnie Kai. Należy do jakiegoś tam boysband'u, ale do końca nie wiem jakiego...
- Cześć, co u ciebie?
- Wszystko w porządku. Ja muszę iść...
Szybko go wyminęłam i poszłam do łazienki, by dokonać ostatnich poprawek swojej fryzury przed lekcjami. Pobiegłam szybko pod salę wyjmując ze swojej brzoskwiniowej torby książkę. Pierwsza była matematyka. Czego można się spodziewać po pani EunNam - kartkówka. Przypomniałam sobie jeszcze te wszystkie działania... Podchodzi pod salę otwierając ją kartą przeznaczoną tylko dla nauczycieli. Wchodziłam zmieszana między tłumem uczniów do sali lekcyjnej. TaeMin też z jakiegoś tam k-pop'owego zespołu szedł za mną, cicho nic się nie odzywając. Nagle podleciała do mnie rozbawiona HaWoo w dwóch kucykach wyraźnie zakręconych. Przytuliła się podskakując. Nie chciałam pytać o to, co się stało. Obojętnie usiadłam w swojej ławce i wyjęłam kartkę w kratkę i nie bieskie pióro. Na tablicy nauczycielka pisała działania, które mieliśmy rozwiązać. Były dość trudne. Próbowałam coś zapisać, ale nic... Pióro waliło takie kleksy, że myślałam, że zaraz się poryczę taki pechowy dzień od rana. Popatrzyłam wokół siebie kto ma zapasowe pióro. Wzrokiem patrzyłam po ławkach i zobaczyłam Lee patrzącego się zawzięcie na mnie. Popatrzyłam na jego ławkę i szepnęłam ciche "Mogłabym pożyczyć pióro?" tak, by nauczycielka nie usłyszała. Podał mi je zaczerwieniony i wyraźnie uradowany. Do tej pory nie wiem o co chodzi, ale dobra... Napisałam to co trzeba. Podniosłam rękę do góry i EunNam kazała mi wstać.
- Czy mogłabym już oddać kartkę?
- Ależ oczywiście...
Była bardzo zdziwiona. Wstałam z ławki i powędrowałam w stronę biurka. Zobaczyłam ukradkiem w jej komputerze grupę "D" i sprawdziłam szybko rozwiązania. Zdążyłam zobaczyć tylko trzy, które były poprawnie, reszty niestety nie wiedziałam.
Później szybko sprawdziła je, by nie mieć roboty w domu.
- Panno Sung.
- Tak? Coś źle zrobiłam? Obiecuję, poprawię i Pani się na mnie nigdy nie zawiedzie. - wstałam z ławki.
- Ależ nie musisz ... Masz ocenę bardzo pozytywną, wszystkie działania dobrze obliczone - posłała mi szczery uśmiech.
Odwzajemniłam go i szczęśliwa usiadłam na swoim miejscu. Minęła matematyka spokojnie, tak samo jak reszta zajęć. Poszłam dość wolno do szatni. Stała tam HaWoo podekscytowana. Przebrałam buty jak najszybciej, by nie zaczepiła mnie. Chciałam szybko pędzić do domu, by zjeść coś i zabrać się do lekcji i wybrać się na spacer bez wyrzutów sumenia, że "już ciemno". Wychodząc ze szkoły ktoś mnie zaczepił. To.. No... Hmm... Nie znam go.
- Może wrócimy razem?
- Czy się znamy?!
Chciałam odejść, ale znów złapał mnie za ramię.
- Cześć, jestem KimYu.
- Świetnie, ale to nic nie wyjaśnia.
- Nie poznamy się jeśli nie pozwolisz mi z tobą porozmawiać. - uśmiechnął się zaczepnie, po czym dodał - odprowadzę Cię, w którą stronę idziemy?
- W "trzymaj się zdaleka ode mnie, bo odcisnę swojego buta na twojej twarzy".
Zepchnęłam jego rękę ze swojego ramienia i pobiegłam w stronę mojego domu. Kto biegł za mną? Ten Kim coś tam, coś tam... Biegłam przez stację metra, przez park, potem wąskimi uliczkami by go zgubić. Na marne. Zatrzymałam się przed blogiem.
- Tak, tu mieszkam. - wskazałam na klatkę.
- Hmm... Ale mieliśmy wrócić razem, a nie...
- Tak, wiem... Przepraszam. Mogę już iść?
- Oczywiście. - posłał mi zalotny uśmiech i zaczął odchodzić w stronę centrum miasta.
Otworzyłam drzwi od klatki swoim kluczem, bo dzwoniąc domofonem nikt nie odbierał. Pośpiesznie wbiegłam na szóste piętro i zapukałam do drzwi. Ani jednego odgłosu. Przekręciłam klucz w zamku i weszłam do czteropokojowego mieszkania. Poszłam do kuchni. Na stole leżał obiad i obok niego karteczka "Wybierz Jeremmi'ego ze szkoły o 17:30 (ma jeszcze zajęcia dodatkowe), bo ja dziś muszę jeszcze iść do pracy od południa do 03:00 w nocy". Miałam dużo czasu, bo przez ten swój wielki "pośpiech" dotarłam do domu o wiele wcześniej niż przypuszczałam - 14:55. Zanim zjadłam "kimchi" - koreańskie danie, konserwowane ważywa. Czyli np. coś takiego jak kiszone ogórki, tyle, że chodzi o inne warzywa ze słodkim sosem. Zabrałam się do nauki... Zaraz zaraz... Dziś piątek. No nic nauczę się i będę miała spokój przez cały weekend (nie wiem co będę wtedy robić, ale dobra...)
Dwie godziny później.
Nauka skończona. Za pół godziny mam być w szkole, więc wybieram się tam rowerem. Seul to ogromne miasto także zanim ja tam dotrę to trochę minie. Jeszcze całego miasta nie zwiedziłam, okazji nie miałam. Chyba skorzystam z tego wolnego czasu. Wzięłam z balkonu swój kremowy rower i postanowiłam sprowadzić go na sam dół. Zamknęłam drzwi na klucz i zeszłąm z trudem z ciężkim rowerem na sam dół. Wyjechałam z klatki i pedałowałam pod wejście do ogromnej szkoły podstawowej z bardzo wysokim poziomem nauczania. Biedny Jer... Też ma tak jak ja. Ma być najlepszy w szkole z najwyższym poziomem nauczania. Po prostu geniusz. Ja nie dawałam rady pod naciskami mamy, ale byłam na trzecim miejscu... Zobaczyłam brata stojącego przed szkołą i posadziłam go na bagażniku i razem zajechaliśmy do domu. Jeremmi jest w czwartej klasie podstawówki, a wiedzą przewyższa gimnazjalistę. Wzięłam jego plecak i rower. Tym razem winda zajęta nie była. Wsiedliśmy do niej naciskając numerek "6". Wysiedliśmy. Oczywiście z moim dzisiejszym "szczęściem" nie mogłam otworzyć kluczem drzwi. Po dziesięciominutowych katorgach udało się. Jer poszedł do pokoju odrabiać lekcje i się pouczyć. A ja? Położyłam się i zasnęłam na pięć godzin. Dlaczego nie śpię? Bo zadźwonił do mnie telefon komórkowy.
- Bom, nie uwierzysz co stało się dziś rano!
Już wiedziałam kto to. Tylko HaWoo mówiła do mnie Bom, bo uważa, że mam oczy jak Bom Park, tyle, że ja nie wiem kto to jest...
- No nie wiem...
- Wiesz, kojarzysz ReHue Hyung?
- Nie.
- No to ten co poniewiera pierwszakami...
- Aaa.. Ten co na niego mówię "Grzywka", bo ma dość długą grzywkę?
- Taa... To o niego chodzi. Nie wiesz o co się mnie dziś zapytał.
- No nie wiem. Chyba mi chcesz to powiedzieć, bo po to dźwonisz.
- No tak! Zapytał się mnie o chodzenie... A ja?
- Co co ty?
- Co ja?! Ja oczywiście "tak".
- I?
- I jesteśmy razem.
- I?
- Nie cieszysz się?
- Wisi mi to.
- Poczekaj, bo ReHue dzwoni.
- Ja idę... Paa...
Kto z takimi wiadomościami z rana dzwoni do mnie o godzinie prawie 23:00?!
Nie ważne. Położyłam się zakładając słuchawki. Już prawie zasnęłam. Wyłączyłam MP4 i pozwoliłam mojemu organizmowi odpocząć.
Sobota
A ja jak zwykle w sobotę. Pobódka - 08:00, równa ósma. Powędrowałam cicho do łazienki skorzystać z toalety, wziąć prysznic, umyć zęby i się jakoś ogarnąć. Położyłam komórkę na pralce. Ale pierwsze co musiałam zrobić to zjeść - wiecznie głodna dziewczyna, która najchętniej pożarłaby wszystkie słodycze akurat wieczorem. Tym razem postanowiłam zjeść coś innego - naleśniki z dżemem. Poznałam ten przepis przez moją koleżankę z Polski - Kaszę, Kapię ... coś takiego (nie umiała wymówić "Kasia"). Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Szybko zrobiłam i tak samo szybko to pochłonęłam. Szybko popędziłam do łazienki umyć zęby - już było coś po dziewiątej. I wskoczyłam pod ciepły prysznic. Może już umyłam ciało i włosy, ale gorący strumień, który odprężał nie pozwalał mi stamtąd wyjść. W końcu zebrałam się i odziałam w ciuchy, po które latałam w tą i spowrotem przez zapominanie poszczególnych części stroju. Ok, już jest wszystko w porządku. Nagle usłyszałam jak budzi się moja mama. Pobiegłam do niej przywitać się, ale ona zaspana coś mamrotała pod nosem. W ogóle jej nie rozumiałam. Wróciłam do łazienki. Usłyszałam dźwięk telefonu. To był SMS.
"Cześć, moglibyśmy się spotkać?"
Nieznajomy numer, hmm... Kto to może być?
"Czy mogę wiedzieć kto do mnie pisze?
Numer szybko odpisał.
"Przecież możesz się łatwo domyślać kim jestem..."
Nie odpisałam, ale numer tak.
"Jestem..."
Dalsza część SMS'a w nowym rozdziale :)
Mam nadzieję, że się podobało. Większość tych, którzy czytali moje opowiadania mogą znać mnie jako Mira Hajdcy ("Stay away from me"), lub Mira Noona, jako sama Noona *opowiadania pisałam z przyjaciółką* ("The Past Permeates The Future").
Myślę, że długość dogodziła ^.^
Zajebisty rozdział, kiedy kolejny :3?
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba :D I bardzo ciekawie piszesz :) Oby tak dalej :3 i właśnie kiedy następny rozdział? :3
OdpowiedzUsuńBardzo fajny jest rozdział :) będę czekać na kolejny i mam nadzieję, że pojawi się szybko :D
OdpowiedzUsuńPomimo tego, że w swych rozdziałach piszesz łatwym, prostym językiem i używasz zwyczajnych słów bardzo przyjemnie się go czyta :D
OdpowiedzUsuńChodź nie przywykłam do tak zwanych "prostych" opowiadań, to bardzo, ale to bardzo mi się podoba.
Pomysł bardzo ciekawy, narracja jak zwykle na luzie.
Czekam na kolejne części i również przesyłam pozdrowienia. Tym razem z Polski <3
Mogłabym pisać takim językiem poważnym, ale w narracji trzecioosobowej (nar. wszechwiedzący), ale to jeszcze jakby nastolatka...
UsuńCzy ty mówisz takim językiem na codzień? Tego nie wiem, ale osoby, które znam mówią "prostym" językiem. Wszystkie opowiadania jakie pisałam były pisane językiem poetyckim, także ... Mam nadzieję, że się podobało ^.^
Świetny początek i fajny pomysł, kiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ^^
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWreszcie znalazłam to opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie jak zawsze. Mam nadzieje, że znowu tak szybko nie zrezygnujesz :D Mogłabyś przyłożyć się do tłumaczeń ? Jakoś nie mam co montować T^T Ale teraz to nie za dużo mnie to obchodzi. Ciesze się, że mi nóg nie połamało ( długo historia. Huśtawka na nogi mi spadła )
Oczywiście dodaje się do obserwatorów <3
Dziękuję :)
UsuńJuż przetłumaczyłam dwie piosenki pod rząd.
Ta druga była dość prosta także wątpię, by była potrzebna korekta z twojej strony ^.^
Ty to masz pecha... miałam tak samo... ALe tu się rozpisywać nie bd. Kiedyś ci na e-mail'u napiszę :)
Jak nie pod samochód wpadniesz przez SMS'a to huśtawka ci na nogi spadnie -.-
Naprawdę fajne :D Mam nadzieję że będziesz pisać jeszcze dłuuuugi czas >.< Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńCzytałam bloga, którego prowadziłaś z przyjaciółką. Szkoda, że zrezygnowałaś ale na prawdę ten też jest fajny. Podoba mi się duża ilość dialogów ^^ Fajnie to się czyta.Zauważyłam dwa błędy, które zapewne zrobiłaś przypadkiem bo później pisałaś już dobrze. "ważywa" i "nie bieskie" ^^ Jeśli chcesz to popraw :D Jeszcze zauważyłam, że nie odmieniasz nazwy miasta. Piszesz 'Seul' w każdej sytuacji a odmienia to się także 'Seulu'. Nie czepiam się złośliwe ^^ Po prostu chcę aby Twój blog był lepszy bo sama czasami zrobię jakiś błąd, którego nie zauważę ^^ Okej lecę do czytania kolejnych rozdziałów ^^
OdpowiedzUsuńPrzepraszam na prawdę -.-
UsuńTo piszę w nocy (najczęściej to 03.00, w Polsce 04.00) i śpiąca jestem.
Powinno być "warzywa" i "niebieskie".
Naprawdę przepraszam.
"Seoul" jest po angielsku, a czytają to moi znajomi właśnie z UK.
Wiedzą o co chodzi jak piszę Seul, a jak napiszę Seulu i tak dalej to nie będą wiedzieć o co chodzi...
Rozumiesz?
Bardzo mi się podoba; pp
OdpowiedzUsuńנυѕт α ∂яєαм♥ z zapytaj ; ))
świetne, czytam dalej i obserwuję :)
OdpowiedzUsuńOoo jaa~ Podoba mi się! xD Cieszę się, że wprowadziłaś do opowiadania Taemina ♥ Dzięki, dzięki, dzięki :3 Polubiłam też dość szybko główną bohaterkę xD Lubię czytać o osobach, które 'mają wszystko gdzieś' xD Na pewno będę czytać dalej :3 ~ Noonanae.
OdpowiedzUsuńCzy ja już nie widziałam czegoś podobnego? :/
OdpowiedzUsuńRozdział Ok