Przepraszam, że dodaję dopiero teraz... Po prostu nie mogłam dodać kolejnego...
Rozdział 5
To... KimYu! Ale za późno. Widział jak MinHo mnie całuje. Wyrwałam się z objęć MinHo. Widziałam jak Kim chowa telefon do kieszeni. Spodziewałam się najgorszego. Zaczął biegać po szkole, a ja za nim. Złapałam go wreszcie na czwartym piętrze.
- Widziałeś to prawda?!
- Tak... I co z tego?
- To nie tak jak myślisz...
- Nie tłumacz się.
- Po co ci był telefon?!
- O czym ty mówisz?
- Nie udawaj!!!
- W końcu TaeMin musi dowiedzieć się co jego "obiekt westchnień" robi z jego przyjacielem. Korzystasz z tego, że Tae ma skręconą kostkę!
- Co zrobiłeś?!
- Zrobiłem wam zdjęcie i wysłałem do niego...
Walnęłam mu z "placka" i wybiegłam z budynku szkolnego... Wszystko stało się teraz bez sensu... Jak on mógł?! Wróciłam do domu. Znów jej nie było. Znów Jeremmie spał, a ja? Ja położyłam się na łóżko i ryczałam w poduszkę.
- Co zrobiłam?! Dlaczego go tak zraniłam?! - myśli tego typu przechodziły mi przez głowę.
"Znów piątek, a ty znów płaczesz... Przecież to nie piątek 13. Siostrzyczko, co się stało?". Tak zawsze Jeremmie mówił jak widział, że cierpię. O dziwo, zawsze to był piątek. Chyba nie będę wychodzić co tydzień w ten dzień z domu na krok. Nawet z łóżka się nie ruszę, bo coś w domu mi się stanie.
Płakanie przerwało mi pukanie w drzwi. Wstałam w pomiętej, jasnoróżowej sukience biorąc po drodze telefon. Zapaliłam światło w przedpokoju. Oślepiało mnie. Otworzyłam drzwi w przekonaniu, że to mama. Rozwarłam je pewnie, myliłam się.
- Czy moglibyśmy porozmawiać?
Nie patrzyłam na twarz. Nie chciałam. Zamknęłam drzwi. Zaczął pukać. Wiedziałam kto to.
"Proszę, otwórz. Kocham Cię...".
Z łóżka wstał zaspany Jer.
- Siostrzyczko, co się stało. YuKi, dlaczego znów płaczesz? Jaki dziś dzień? - spojrzał na kalendarz - Zmień los... Niech kolejny piątek nie będzie tym smutnym dniem.
Zniknął za drzwiami do swojego pokoju.
"Ma rację" - pomyślałam i otworzyłam drzwi. Oparty o ścianę siedział zrezygnowamy TaeMin.
Podeszłam i cicho powiedziałam "Ja naprawdę... Ja cię kocham...".
Nie wiedziałam jak zareaguje. Po prostu już chciałam iść. Ale złapał mnie za biodra, przyciągną do siebie, pocałował w szyję i szepną prosto do ucha "Nie gniewam się, ale nie chciałbym dowiadywać się o takim czymś od niego...". Moja mama szła po schodach i zastała nas w takiej pozycji.
- Oo... To ja cię uczę manier YuKi, a ty takie rzeczy tu odprawiasz?
- Ale mamo...
- Pani córka przywitała się tylko ze mną...
- Mhm... Czyli on jest Twoim chłopakiem?
- ... - nie wiedziałam co powiedzieć
- Tak, jesteśmy razem. - uśmiechną się.
Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem. Po chwili obydwoje byliśmy wpatrzeni w siebie jak w obrazek i uśmiechaliśmy się.
- To chodź chłopcze do salonu i opowiesz mi coś o sobie... - TaeMin pokuśtykał za mamą do salonu i zniknął za drewnianymi drzwiami.
A ja skorzystałam i poszłam się kąpać. Była 21:00. Zabawa miała trwać do 23:30. Mieliśmy dużo czau, by porozmawiać i w ogóle. Ale wolę się pośpieszyć, bo mama zamęczy go pytaniami z kategorii "pieniądze" i "intymne". Tego się boję... Że przez nią najem się wstydu...
Wyszłam z wanny i ubrałam luźną koszulkę, tak zwaną XXL. Była mi z dziesięć centymetrów od kolan, czarna z różowym napisem "나는 행복을 원한다." Czyli "Pragnę szczęścia". Położyłam się na moim łóżku. Do mojego pokoju wszedł TaeMin. Pocałował mnie lekko i położył się kołomnie. Widać, noga go jeszcze bolała.
- Miałeś leżeć, lekarz kazał ci się nie przemęczać!
- Musiałem cię zobaczyć, wytłumaczyć to z tobą, usłyszeć twój głos... A co przeszkadzam ci?
Zaśmiałam się i krzyknęłam do niego "Głuptas!". Klęczałam już na kolanach przed nim, ale pociągną mnie i spadłam na jego klatkę piersiową. Leżałam na nim rozkrakiem. Pocałował mnie namiętnie uśmiechnięty.
Zasną u mnie.
O 03:24 obudziła nas jego komórka. Ja tylko wsłuchiwałam się w rozmowę toczoną z jakimś mężczyzną.
- Taeś, gdzie jesteś?! Martwimy się o ciebie!
- Przecież jestem już dorosły!
- Jesteś z dziewczyną?
- Tak...
- Czy wy to robicie?
- Nie! Przestań! Zaraz będę i cię zabiję!!! - zaśmiał się i rozłączył.
Popatrzyłam na niego błagalnie.
- Musisz iść?
- Niestety tak...
- Egh... - udawałam obrażoną.
- Kochanie, przepraszam... Będziemy jeszcze mieli czas dla siebie...
- Mmm... - zrobiłam skwaszoną minę.
Popatrzył na mnie oczami zakochanego, po czym pocałował mnie namiętnie.
- No dobrze, możesz iść... - posłałam mu szczery uśmiech.
Sobota rano.
Na mój telefon cały czas ktoś dźwonił. Najpierw go wyciszyłam, ale męczyło mnie, że ktoś marnuje czas namoje humorki. Odebrałam.
- Cześć, Kai mówi.
- Kai? Po co dźwonisz o... - spojrzałam na zegarek - Dwunastej pięćdziesiąt!!!
- Tak, to już ta godzina. Chcę się spotkać.
- Masz jakąś konkretną sprawę?
- Tak, ale ona nie jest na telefon...
- Ok, spotkajmy się pod centrum handlowym.
- Dobrze, ja muszę kończyć...
- Pa.
Zaczęłam się zbierać. Niestety, nie powiedział, o której mam być na miejscu. Szybko zebrałam się i zaczęłam iść szybkim krokiem w kierunku centrum handlowego. To byłoby bez sensu żebym biegła. Spocona i śmierdząca? Chyba taka nie wypada w ogóle wychodzić z domu... Po około dziesięciu minutach dotarłam na miejsce.
Usiadłam na murku i czekałam. Pięć, dziesięć, piętnaście minut. Byłam zrezygna... Może mnie wystawił. Nagle ktoś mnie zaczepił.
- Ah, to ty Kai.
- Nic nie gadaj, zaczekajmy na resztę.
Czekałam z nim jeszcze pięć minut. Nagle z oddali zobaczyłam pięciu przystojnych Azjatów idących szybkim krokiem w moją stronę.
Tak, doszli. Zaczęli mówić coś do siebie i od czasu do czasu usłyszałam słowo do mnie.
- A więc słyszeliśmy, że masz talent muzyczny...
- Ale Suho...- próbował go powstrzymać chłopak z identycznym wzrostem do niego.
- Milcz! - skarcił go - a więc...
- Ale ona nie jest doświadczona, o niczym nie wie! - powiedział najwyższy.
Ten cały "Suho" popatrzył się na niego, jakby miał go zaraz zadźgać nożem.
- Cicho! Dajcie mu to powiedzieć, no!!! - wydarł się Kai
- A więc... Chcielibyśmy byś...
CIĄG DALSZY NASTĄPI.
Dziękuję, że czytacie, że jesteście ze mną.
Przepraszam, że tak długo czekaliście, mam nadzieję, że warto było...
Naprawdę dziękuję za 10 komentarzy pod poprzednim postem...
W ciągu tygodnia takie postępy?
Obserwatorzy - 14
Wyświetlenia - 773
Dziękuję, nie wiecie jakie to dla mnie ważne :)
No i oczywiście zapraszam do odwiedzenia zakładki
" Galeria "Lśniących" "
No i oczywiście zapraszam do odwiedzenia zakładki
" Galeria "Lśniących" "
genialny rozdział :) czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Doczekałam się.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że szybko napiszesz kolejny ^^
Tak zgadzam się z poprzedniczką, mogłabyś informować mnie o postach na gg? Jeśli tak 21300711. Z góry dziękuję :D
OdpowiedzUsuńHa :D
Świetny :3 Mam nadzieje że następny napiszesz szybko :D
OdpowiedzUsuńMnie też się strasznie podoba. Obserwuje już :) A tak z góry zapraszam na mojego nowego bloga:
OdpowiedzUsuńgoodbye-my-lover-story.blogspot.com
liczę na odwiedzenie :)
genialny :)
OdpowiedzUsuńgratuluję takiej liczby obserwatorów :)
czekam na kolejny !
jest już II rozdział. krótki, ale mam zamiar III napisać taki długi że o matko. żart XD, ale będzie dłuższy.
OdpowiedzUsuńgoodbye-my-lover-story.blogspot.com
Naczytałam się mnóstwo, ale to MNÓSTWO opowiadań o podobnej fabule. Piszesz tak świetnie, więc dlaczego "tak samo" ? Wszyscy w swoich opowiadaniach opisują jak to główna bohaterka cierpi, bo raniła chłopaka lub na odwrót... To robi się powoli nudne. Tyle chłopaków naraz, że ja nie nadążam O_O
OdpowiedzUsuńProszę Cie - nie rób tych błędów...
Uwież, to się zmzieni. Wszyscy się od niej odwrócą, a ona?
UsuńPrzy niej zostanie ten jedyny...
Nie, to nie Tae
Mam zamiar pisać nowe opowiadania.
Tym razem nie będzie z Exo-K, ani z SHINee
Napiszę o MBLAQ.
Ale to będzie się działo wolniej i tylko z jednym chłopakiem.
Suuper rozdział!! Pisz szybko kolejny ^^
OdpowiedzUsuń