Rozdział 1
Tak, jestem Hana Raito Kaze. Pochodzę z Japonii. Moja matka zmarła jak miałam dwa latka. Nie wiem dokładnie na co... Lecz nazwała mnie tak, by coś to oznaczało. Czyli Hana to kwiat, Raito to światło, a Kaze to wiatr. Tata mi zawsze mówił, że tak się nazywam dlatego, że jestem delikatna jak kwiat, daję nadzieję jak światło i jestem odważna jak wiatr. Oprócz tego uwielbiam rysować. Właśnie prawie kończę drugi rok w Liceum Plastycznym. Ciężko się było do niego dostać, ale babcia wszystko zrobiła, bym mogła rozwijać swój talent. Jak ona to kiedyś ujęła? "Perełko, darów, które niebiańskie ittoty ci dają nie wolno zmarnować. Zaszkodzi to także Tobie. Jesteś uzdolnioną, kochaną i ambitną osóbką. Powinnaś to wykorzystać...". Zawsze potrafiła mnie wspierać. Mieszkam w Ota. Czyli to jakieś 50 minut drogi autobusem miejskim do stolicy. A jeśli chodzi o wygląd to mam jasnobrązowe włosy, przynajmniej ja tak uważam... Przecież powinny być czarne! Nic z tego. Moja mama jest w połowie Polką, w połowie Japonką... Po babci mam takie włosy. Egh... Mam oczy w kolorze szaro-czarnym, mały nos, gość wąskie, ale jędrne usta w kolorze jasno malinowym. Jestem dość szczupła. Najczęściej na siebie ubieram sukienki w wesołych kolorach, lub zwykłe rurki z zabawnymi t-shirt'ami. Ojj... Jeśli chodzi o charakter to jestem osobą, która pierwsza się nie odezwie. Ja czekam na krok ze strony przeciwnej. Jestem bardzo otwarta tylko do jednej osoby - do babci, o której już wspomniałam. Ma na imię WooHye. Jest bardzo ciepła i czuła. Nie, nie mam żadnej przyjaciółki, ani w ogóle kogoś z kim można pogadać tak "od serca". Wiem, to dziwne. Przez tyle lat szkolnych. Nie mam też chłopaka. Za nikim się nie oglądam i nikt za mną też (chyba...). Staram się być wzorową uczennicą. Codziennie po lekcjach idę do pracy w mojej ukochanej kwiaciarni i szybko jadę na swoim błękitnym rowerze do babci. Tam maluję, śpiewam z nią tradycyjne japońskie piosenki, gram na harfie i słucham opowieści mojej babci z jej dzieciństwa, bowiem ona pochodzi z Korei Południowej, z Incheon. Dość duże miasto z tego co wiem, ale babcia mówi, że dużo się tam pozmieniało.
Dobrze, dość o mnie... :)
Ubrałam sukienkę, którą dostałam od WooHye - mojej babci i zajrzałam na mój niebieski regał z książkami. Zapakowałam do torby "Tanuki". To taka manga. Zaczęłam pakować przybory do torby. Na dziś mieliśmy przynieść namalowaną na kartce A3 kwitnącą wiśnię. Choć znałam ten widok na pamięć, gdyż będąc mała przesiadywałam w ogrodzie babci, pod koniec wiosny, postanowiłam znów udać się na podwórko i naszkicować to, co widzę. Potem pomalowałam to farbami. Starałam się, ale czy mi tak dobrze wyszło?
Ja jestem zadowolona. Spojrzałam jeszcze raz na projekt. Czułam zapach farby. WIększość twierdzi, że to śmierdzi, lecz ja uważam iż nie wszystko co wygląda ładnie na zewnątrz musi być pięknew środku. Wtedy na świecie jest różnica... To mi się właśnie podoba. Ja jestem inna niż wszyscy. Szybko zapakowałam wszystko, oprócz drugiego śniadania, które miało być przygotowane przez panią MiGyu - naszą gosposię - i pobiegłam do kuchni i usiadłam przed pachnącym śniadaniem przy niskim stole.
- Ile razy mam ci mówić żebyś nie spóźniała się na śniadanie?!
- Ale...
- Nie ma żadnych ale! Punktualność...
- Tak, tak, wiem... Świadczy o wychowaniu człowieka.
- Egh... Jedz.
Zjadłam szybko śniadanie i postanowiłam pojechać autobusem, by się nie spóźnić. Za dwa tygodnie dostaniemy świadectwa i będziemy mieć wolne. Ubrałam baleriny, pożegnałam się z MiGyu i wybiegłam. Wiedziałam, że nie chciała na mnie krzyczeć. Zrobiła to tylko dlatego, że tata karze jej być ostra w stosunku do mnie... Dlaczego? Bo sam jest ostry i nie miły.
Wsiadłam do autobusu, kupiłam bitet i zasiadłam w tłocznym autobusie koło okna. Założyłam słuchawki. Włączyłam piosenkę SHINee - Hana, bo zawszeczułam, jakby była dedykowana dla mnie. Po dziesięciu minutach byłam już na miejscu. Jeszcze zostało mi 5 minut do dzwonka. Zaczęłam biec z przystanku. Szybkim krokiem wbiegłam do szkoły. Oczywiście nie obyło się bez tego, że idąc do sali zostałam potrącona przez JiWoo, popularnego chłopaka w naszej szkole, bo "on się gdzieś śpieszy". I oczywiście upuściłam projekt. Wzięłam go i pogoniłam do sali. Byłam już spóźniona o 5 minut. Wpadłam do sali.
- Przepraszam, Pani HyeMi.
- Hana, powiedz mi, który to już raz się dzieje?
- Przepraszam Panią profesor. To już się więcej nie powtórzy...
- Mówiłaś tak już dużo razy... Proszę, usiądź na swoje miejsce. Trzymam cię za słowo.
Czułam wzrok całej klasy na sobie. Nie lubiałam tego uczucia, ale byłam przyzwyczajona. Rzadko kiedy zdarzało się, że nie byłam osaczona wzrokiem uczniów z mojej klasy. Ciche śmiechy na tyle ze strony dziewczyn "barbie" zawsze temu towarzyszyło.
Usiadłam w swojej czwartej ławce przy oknie.
- Który dziś jest? - podparłam głowę na znak, że wiedziałam, że dziś moja kolej pokazania projektu. Czy zawsze musi być tak, że jak nie mam świetnego projektu to muszę go pokazywać całej klasie?! - Hmm... Oh! Dziś jest 12... Czyli do odpowiedzi wstanie Panna Kaze.
- Egh... - wstałam targając wielki rysunek za sobą.
Przyczepiłam magnesami rysunek do tablicy i zaczęłam mówić:
Mój rysunek został wykonany farbami o delikatnych kolorach. Postanowiłam uchwycić piękno natury, a dokładniej kwitnącej dzikiej wiśni. Postanowiłam wybrać białe tło, gdyż pięknie komponują się na nim kolory jednej z gałęzi tego drzewa.
Odetchnęłam z ulgą jednak czułam, że nauczycielka się krzywo na mnie patrzy.
- To tyle co masz do powiedzenia na temat tego arcydzieła?
- Tak.
- Hmm... Sama to malowałaś?
- Mhm...
- No to dobrze. Postawię ci piątkę. Ale byłaby lepsza ocena, gdybyś dała obszerniejszą wypowiedź.
Pokłoniłam się i odeszłam. Wzięła mój rysunek i schowała do szafy. Usiadłam do swojej ławki.
Reszta lekcji minęła podobnie. Zostałam po lekcjach, by zagrać sobie jeszcze chwilę na harfie.
Pobiegłam do sali muzycznej. No ale jakże... Zawsze biegnąc trafiam na pana "śpieszę się" i oczywiście zawsze coś musi mi upaść.
- Uważaj jak idziesz! - rzucił w moją stronę i pobiegł w inną.
"Uważaj jak idziesz" - powiedziałam pod nosem sarkastycznie zbierając książki z podłogi.
Weszłam do sali. Zadźwonił telefon.
Na wyświetlaczu mojego telefony pisało "Praca". Odebrałam.
- Halo?
- Pani Kaze?
- Przy telefonie, słucham?
- Dziś pani nie musi przychodzić. Mamy mało klijętów i Pani GangRan sama sobie poradzi.
- Dobrze. Dziękuję za informację. Dowodzenia!
Rozłączyłam się szczęśliwa i wyjęłam z szafki harfę, zaczęłam grać melodię, którą babcia mi pokazała. Umówiłam się na za 4 godziny. Miałam sporo czasu. Usłyszałam skrzypienie drzwi. Starałam się nie przejmować, ale zżerała mnie ciekawość kto to. Wreszcie odwróciłam się. Postać zaczęła biec.
Wygiegłam z sali.
- Zaczekaj! Coś upuści... - za późno. Po ubraniach podejrzewam, że to mężczyzna. No nic... Upuścił jakieś zdjęcia. Leżały na drewnianym parkiecie w holu.
Gdzieś tą dziewczynę widziałam, tylko kto to?
Postanowiłam się nie zamartwiać. Schowałam harfę do szafki, choć za długo na niej nie grałam i udałam się do sekretariatu, by należna osoba oddała zdjęcia temu chłopakowi.
- Dziękujemy, jak się ktoś zgłosi to damy ci znać Hano.
- Dziękuję, na prawdę.
- A jak babcia?
- Która?
- Mama Twojego taty - Pani WooHye.
- Ahh... Ostatnio coś choruje, ale na razie jest dobrze.
- Mhm... Dobrze, to ja już ci głowy zawracać nie będę.
- Jeszcze raz dziękuję i dowidzenia - ukłoniłam się i wyszłam.
Szłam właśnie w stronę przystanku autobusowego gdy nagle (znowu!) zadźwonił telefon.
- Czy ci ludzie nigdy nie dadzą mi spokoju?! - burknęłam pod nosem i odebrałam telefon. To był wujek, brat mojej mamy.
- Tak wujku?
- Hano, mam do ciebie prośbę.
- Słucham.
- Miałabyś teraz ze trzy godzinki wolnego?
- Tak, a o co chodzi?
- Moja córka, Nicole, wiesz jak bardzo uwielbia fotografię, prawda.
- Tak, ale dalej nie rozumiem o co chodzi...
- Nicole chce się poduczyć na tobie, bo za niedługo idzie na studia i chce, byś była jej modelką przez te trzy godziny. Ona ma tam jakieś ciuchy...
- Ale...
- To jak będzie?
- No dobrze wujku. Będę tam za jakiej piętnaście minut.
- Ok, to ja czekam.
Tak, jak powiedziałam, byłam za niecałe piętnaście minut. Ubrała mnie w jakąś czarno-białą sukienkę, fioletowe skarpetki i jasnorózowe glany z czarnymi kropeczkami. Moim zdaniem nic do siebie nie pasowało, ale dla Nicole "wszystko jest perfekcyjne, bo to sztuka", choć ja się z nią nie zgadzam...
Gdy już skończyłyśmy, już siedziałam w autobusie czule pożegnana przez Nicole.
Właśnie wybierałam się do babci, ale moje plany zniszczył przykry telefon...
Hmm... Może Was zaskoczyłam tym, ale dla sprawdzenia chcę się Was zapytać czy to opowiadanie nie jest lepsze. Bo jeśli nie, wrócę do tamtego. Na to opowiadanie mam przynajmniej pomysły na jeszcze jakieś 10 rozdziałów, a potem się wszystko przemyśli ^.^
To jak? Wolicie to?
obserwatorzy - 15
wyświetlenia - 1072
Dziękuję :)
- Ile razy mam ci mówić żebyś nie spóźniała się na śniadanie?!
- Ale...
- Nie ma żadnych ale! Punktualność...
- Tak, tak, wiem... Świadczy o wychowaniu człowieka.
- Egh... Jedz.
Zjadłam szybko śniadanie i postanowiłam pojechać autobusem, by się nie spóźnić. Za dwa tygodnie dostaniemy świadectwa i będziemy mieć wolne. Ubrałam baleriny, pożegnałam się z MiGyu i wybiegłam. Wiedziałam, że nie chciała na mnie krzyczeć. Zrobiła to tylko dlatego, że tata karze jej być ostra w stosunku do mnie... Dlaczego? Bo sam jest ostry i nie miły.
Wsiadłam do autobusu, kupiłam bitet i zasiadłam w tłocznym autobusie koło okna. Założyłam słuchawki. Włączyłam piosenkę SHINee - Hana, bo zawszeczułam, jakby była dedykowana dla mnie. Po dziesięciu minutach byłam już na miejscu. Jeszcze zostało mi 5 minut do dzwonka. Zaczęłam biec z przystanku. Szybkim krokiem wbiegłam do szkoły. Oczywiście nie obyło się bez tego, że idąc do sali zostałam potrącona przez JiWoo, popularnego chłopaka w naszej szkole, bo "on się gdzieś śpieszy". I oczywiście upuściłam projekt. Wzięłam go i pogoniłam do sali. Byłam już spóźniona o 5 minut. Wpadłam do sali.
- Przepraszam, Pani HyeMi.
- Hana, powiedz mi, który to już raz się dzieje?
- Przepraszam Panią profesor. To już się więcej nie powtórzy...
- Mówiłaś tak już dużo razy... Proszę, usiądź na swoje miejsce. Trzymam cię za słowo.
Czułam wzrok całej klasy na sobie. Nie lubiałam tego uczucia, ale byłam przyzwyczajona. Rzadko kiedy zdarzało się, że nie byłam osaczona wzrokiem uczniów z mojej klasy. Ciche śmiechy na tyle ze strony dziewczyn "barbie" zawsze temu towarzyszyło.
Usiadłam w swojej czwartej ławce przy oknie.
- Który dziś jest? - podparłam głowę na znak, że wiedziałam, że dziś moja kolej pokazania projektu. Czy zawsze musi być tak, że jak nie mam świetnego projektu to muszę go pokazywać całej klasie?! - Hmm... Oh! Dziś jest 12... Czyli do odpowiedzi wstanie Panna Kaze.
- Egh... - wstałam targając wielki rysunek za sobą.
Przyczepiłam magnesami rysunek do tablicy i zaczęłam mówić:
Mój rysunek został wykonany farbami o delikatnych kolorach. Postanowiłam uchwycić piękno natury, a dokładniej kwitnącej dzikiej wiśni. Postanowiłam wybrać białe tło, gdyż pięknie komponują się na nim kolory jednej z gałęzi tego drzewa.
Odetchnęłam z ulgą jednak czułam, że nauczycielka się krzywo na mnie patrzy.
- To tyle co masz do powiedzenia na temat tego arcydzieła?
- Tak.
- Hmm... Sama to malowałaś?
- Mhm...
- No to dobrze. Postawię ci piątkę. Ale byłaby lepsza ocena, gdybyś dała obszerniejszą wypowiedź.
Pokłoniłam się i odeszłam. Wzięła mój rysunek i schowała do szafy. Usiadłam do swojej ławki.
Reszta lekcji minęła podobnie. Zostałam po lekcjach, by zagrać sobie jeszcze chwilę na harfie.
Pobiegłam do sali muzycznej. No ale jakże... Zawsze biegnąc trafiam na pana "śpieszę się" i oczywiście zawsze coś musi mi upaść.
- Uważaj jak idziesz! - rzucił w moją stronę i pobiegł w inną.
"Uważaj jak idziesz" - powiedziałam pod nosem sarkastycznie zbierając książki z podłogi.
Weszłam do sali. Zadźwonił telefon.
Na wyświetlaczu mojego telefony pisało "Praca". Odebrałam.
- Halo?
- Pani Kaze?
- Przy telefonie, słucham?
- Dziś pani nie musi przychodzić. Mamy mało klijętów i Pani GangRan sama sobie poradzi.
- Dobrze. Dziękuję za informację. Dowodzenia!
Rozłączyłam się szczęśliwa i wyjęłam z szafki harfę, zaczęłam grać melodię, którą babcia mi pokazała. Umówiłam się na za 4 godziny. Miałam sporo czasu. Usłyszałam skrzypienie drzwi. Starałam się nie przejmować, ale zżerała mnie ciekawość kto to. Wreszcie odwróciłam się. Postać zaczęła biec.
Wygiegłam z sali.
- Zaczekaj! Coś upuści... - za późno. Po ubraniach podejrzewam, że to mężczyzna. No nic... Upuścił jakieś zdjęcia. Leżały na drewnianym parkiecie w holu.
Gdzieś tą dziewczynę widziałam, tylko kto to?
Postanowiłam się nie zamartwiać. Schowałam harfę do szafki, choć za długo na niej nie grałam i udałam się do sekretariatu, by należna osoba oddała zdjęcia temu chłopakowi.
- Dziękujemy, jak się ktoś zgłosi to damy ci znać Hano.
- Dziękuję, na prawdę.
- A jak babcia?
- Która?
- Mama Twojego taty - Pani WooHye.
- Ahh... Ostatnio coś choruje, ale na razie jest dobrze.
- Mhm... Dobrze, to ja już ci głowy zawracać nie będę.
- Jeszcze raz dziękuję i dowidzenia - ukłoniłam się i wyszłam.
Szłam właśnie w stronę przystanku autobusowego gdy nagle (znowu!) zadźwonił telefon.
- Czy ci ludzie nigdy nie dadzą mi spokoju?! - burknęłam pod nosem i odebrałam telefon. To był wujek, brat mojej mamy.
- Tak wujku?
- Hano, mam do ciebie prośbę.
- Słucham.
- Miałabyś teraz ze trzy godzinki wolnego?
- Tak, a o co chodzi?
- Moja córka, Nicole, wiesz jak bardzo uwielbia fotografię, prawda.
- Tak, ale dalej nie rozumiem o co chodzi...
- Nicole chce się poduczyć na tobie, bo za niedługo idzie na studia i chce, byś była jej modelką przez te trzy godziny. Ona ma tam jakieś ciuchy...
- Ale...
- To jak będzie?
- No dobrze wujku. Będę tam za jakiej piętnaście minut.
- Ok, to ja czekam.
Tak, jak powiedziałam, byłam za niecałe piętnaście minut. Ubrała mnie w jakąś czarno-białą sukienkę, fioletowe skarpetki i jasnorózowe glany z czarnymi kropeczkami. Moim zdaniem nic do siebie nie pasowało, ale dla Nicole "wszystko jest perfekcyjne, bo to sztuka", choć ja się z nią nie zgadzam...
Gdy już skończyłyśmy, już siedziałam w autobusie czule pożegnana przez Nicole.
Właśnie wybierałam się do babci, ale moje plany zniszczył przykry telefon...
Hmm... Może Was zaskoczyłam tym, ale dla sprawdzenia chcę się Was zapytać czy to opowiadanie nie jest lepsze. Bo jeśli nie, wrócę do tamtego. Na to opowiadanie mam przynajmniej pomysły na jeszcze jakieś 10 rozdziałów, a potem się wszystko przemyśli ^.^
To jak? Wolicie to?
obserwatorzy - 15
wyświetlenia - 1072
Dziękuję :)
Jasne, że wolę to. Tamto jest takie tradycyjne - skomentowałam poprzedni post.
OdpowiedzUsuńTo zaczyna się bardzo fajnie. Kontynuuj to, bo wychodzi lepiej.
Weny życzę ! :)
Ah... Dziękuję :)
UsuńBardzo fajne i raczej wolę to :) nie żeby tamto było beznadziejne też było super ale to jakieś takie fajniejsze :D
OdpowiedzUsuńA dla mnie lepsze jest tamto.
OdpowiedzUsuńTo też świetne, ale tamto tak mnie strasznie ciekawi... Proszę - pisz tamto, albo oba, ale to mi na razie nie przypadło do gustu... Może jak wyjdzie drugi rozdział przekonam się do niego bardziej, ale ja wole tamto chodź oba są świetne ^^
Obydwa sa świetne ! Nie umiem wybrać . Więc mam pomysł . Spróbuj szybko dokończyć tamto (nwm może spróbuj wszystko sterścić może w jeszcze 2 rozdziałach ) i szybko zacznuj pisać to . Chyba będzie moim zdaniem najlepiej .
OdpowiedzUsuńNie da się streścić tamtego.
UsuńMiało być o tym, jak z Exo-K karierę robiła, zawalała szkołę.
A potem zakocha się w ... kimś tam... I porzuci SHINee i będzie z nim.
Nie da się tego streścić. Potrzeba na to przynajmniej jeszcze 8 rozdziałów. Egh...
Zrobię ankietę i zobaczymy co wyszło.
hm...
OdpowiedzUsuńWedług mnie tamto jest lepsze. Ale to tylko moja opinia... Kontynuuj to, jestem ciekawa co wydarzy się dalej :)
Życzę weny ^,^
...Chyba jednak wolę to :D Zapowiada się świetnie =) Życzę weny :D
OdpowiedzUsuńWedług mnie oba są świetne, oba przypadły mi do gustu i nie potrafię wybrać <3
OdpowiedzUsuńWeny życzę ^^
Przeczytałam oba, ale jednak bardziej spodobało mi się to, dlatego już tutaj pozostawię komentarz ^^
OdpowiedzUsuńNa początek: moje podziękowania: dziękuję strasznie za GD i Big Bang w playliście :) Niby takie nic, ale dla mnie sprawia, że jeszcze chętniej przebywam na Twoim blogu. Druga sprawa: dziękuję za japońszczyznę, ;3 Nie wiem jak to nazwać inaczej, haha. Dzięki, że wplatasz tu choć minimalne rzeczy związane z Japonią i strasznie przyjemnie mi się czyta japońskie nazwisko ^^
No i oczywiście jak zwykle świetnie, nadrabiam zaległości, co tu mówić.. wiesz, nie chcę się powtarzać w wychwalaniu bloga, więc po prostu oczekuję na ciąg dalszy. SERDECZNIE CIĘ POZDRAWIAM, HWAITING~ <33 ♥
Nie wiem jak Wam, ale mi oda. Może to jest trochę lepsze, bo według mnie lepsza fabuła. Pisz następny, ja będę czekać, obiecuję :)
OdpowiedzUsuńhttp://whoz-that-girl-story.blogspot.com/
nowy blog. dopiero piszę, ale liczę że przeczyasz :)
świetny rozdział! bardzo mi się podoba. w przypływie wolnego czasu postaram się przeczytać wszystkie pozostałe! ^^
OdpowiedzUsuńoczywiście dodaję się do grona obserwatorów. ; )
P.S. kocham piosenki, które masz w odtwarzaczu! <3