Pisałam przy piosenkach.
~ SHINee ~ Hit Me, Obsession, Replay.
~ Exo-K ~ Mama.
~ BigBang ~ Monster
~ G-Dragon ~ She's Gone
~ Sia ~ Breathe Me
*Ostatnią włączcie przy pogrzebie i po zdarzeniu po pogrzebie - przeczytacie - zrozumiecie...
Rozdział 4
Podeszłam do okna. Otworzyłam je bardzo szeroko. Zachodziło słońce. Patrzyłam w nie. Chłopiency głos trochę mnie przestraszył.
- Hana! Hana! Mogę wejść?
Nie dowierzałam własnym oczom... To, to, to... To MIR!!!
- Mir? Ale co ty tu robisz?
- Mogę wejść?
- Oknem?
Uśmiechną się szeroko i skiną głową na znak przytwierdzenia moich przypuszczeń.
Otworzyłam szerzej okno i w słodkich, pofalowanych, trochę rozburzonych włosach z kucykiem wszedł do mojego pokoju.
Gdyby uprzedzono mnie, że ktokolwiek wpadnie dziś do mnie ogarnęłabym pokój.
Nie!
Bo Mir należy do klubu "Lubimy wpadać bez zapowiedzi"... Zdjął buty i wyłożył się na moim łóżku. Dość śmiesznie to wyglądało, bo ledwo co się na nim zmieścił.
- To po co przyszedłeś?
- Ty organizujesz tą dyskotekę, tak?
- No jakby.
- Czy mógłbym przyprowadzić ze sobą MBLAQ?
- Ale ty nie jesteś uczniem tej szkoły...
- A ty nie wiedziałaś, że trzy szkoły mają razem dyskotekę?
AAAAA!!! TRZY SZKOŁY?!?!?!
- Nie, nie wiedziałam. A co do MBLAQ muszę to uzgodnić z całym samorządem.
- Yhm...
- A co to za zespół?
- OMG!!! - złapał się za głowę - Przecież to bardzo sławny zespół koreański.
- Nie znam ich. Jedyna muzyka koreańska to G-Dragon.
- Następna fanka, która ma na jego punkcie fioła - zaśmiał się i rzucił mnie poduszką.
- Ejj! - udawałam obrażoną i rzuciłam w niego z tą samą siłą.
Potem gadaliśmy normalnie. Musiał iść na jakąś tam próbę.
Ale nie rozumiem - po co jest w Japonii i próbuje się wepchać na imprezę szkolną?
Za tydzień pogrzeb babci.
Dwa dni później.
Wszystko załatwione, tylko w ten sam dzień dyskoteka... Najwyżej zorganizuję to tak, by pogrzeb był bardzo rano (7:00 - 8:00), a w nocy (20:00) rozpocznie się dyskoteka. Z samolotem raczej bym zdążyła...
Tydzień później.
Jest 03:00. Samolot do Korei, do Incheon wylatuje o 07:00. Ale zanim ja dojadę na lotnisko minie 50 min. Później odprawa, a wszystko zamykają 30 minut przed lotem. Czyli 1 godzina i 50 minut na lotniskowe sprawy. Czyli o 05:10 muszę wyjechać. A zanim ja się zbiorę. Z resztą, dopiero co wstaję.
W kapciach idę do kuchni. Jak zwykle... MiGyu - nasza gosposia - przygotowała mi śniadanie. Leżało już gotowe. Walizka leżała w przedpokoju. Jedzenie wielkiego śniadania "żebym nie zgłodniała" zajęło mi dziesięć minut. Potem do łazienki. Ogarnięcie twarzy. Zęby. Kolejne dziesięć minut. Poszłam do sypialni. Miałam tam przygotowane ciuchy. Ubrałam je - pięć minut. Już 03:25. Pędzę do łazienki. Uczesanie się - taa... Prostowanie włosów, czesanie ich, układanie, wpinanie kwiatka itp - trzydzieści minut. Makijaż - trzydzieści minut. Była 04:25. Zadzwonił tata z pracy. Mówił, że nie przyjdzie, usprawiedliwiał się... blah, blah, blah! Nie słuchałam go... Popatrzyłam na licznik po rozmowie - 23.56. Uwierzysz? Tyle gadał, ze nie będzie na pogrzebie babci, bo praca i takie tam... Była 04:49. Zajrzałam do pokoju taty, by znaleźć jakieś tam papiery na pogrzeb, mój bilet, paszport i odprawę. Kolejne dziesięć minut. Było około 05:00. Wzięłam walizkę i szłam w stronę umówionego miejsca - przystanku autobusowego. Miałam jechać taksówką. Dotarłam na czas i jechaliśmy.
Lot.
Usiadła koło mnie dziewczyna, wyglądała nieziemsko. Miała śliczne, długie, kręcone, czarne włosy. Takie duże oczy. Była pięknie ubrana. Z torby wypadło jej zdjęcie .
Dziewczyna zaczęła płakać.
- Coś się stało?
- Ta dziewczyna - wskazała na zdjęcie palcem - to moja siostra. Mój chłopak się w niej zakochał dowiedziałam się, że są razem. Uciekłam z domu.
- Ale to nie powód...
- Owszem! Wielki! Byliśmy zaręczeni, a ja jestem w ciąży...
- Ojj... Tak, faktycznie...
Wzięłam od niej zdjęcie i zaczęłam krzyczeć po japońsku :
"Doźś dte?! Hi kiotko danero, sorea atneta kiotko da rys!"
I podarłam zdjęcie. Uśmiechnęła się przez łzy i przytuliła mnie.
Przez całą drogę rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym...
Na miejscu. Na cmentarzu - chwila kiedy odmawiamy modlitwę za babcię.
To nie była miła chwila. Płakałam. Było tam dużo osób, których nie znałam. Klęknęłam i zaczęłam się modlić. Płacz nic nie pomógł. Tusz się rozmazał. Wyglądał okropnie. Potem poszliśmy ją pochować. Szliśmy wolno. Szłam w czarnej sukience w białe grochy wolno, jakbym bała się iść dalej. Kończę rok szkolny, tak dziś. Jak go zakończę po pogrzebie? Przecież nie mogłabym się bezczelnie bawić. Mam wybór? Skoro tatuś sobie coś takiego wymyślił to po co mnie w to wciąga? Też chce, żeby jego córkę nie obchodziła rodzina tylko praca? Najwidoczniej tak.
Miejsce podobne do labiryntu niedaleko cmentarza.
Szłam dość wolno. już nie obchodził mnie wygląd. Włosy całe potargane, wiatr uwielbiał je ciągnąć w różne strony ciągnąc je po twarzy gdy tylko ją spotkał. Perfekcyjnie wyprostowane włosy zmieniły się w burzę loków przez małe pstryknięcie palcem... Blada twarz, wyglądała jakby była poobijana. "Worki" pod oczami, rumiane policzki. Usta wyglądające jak uschnięta róża. Tusz rozlewał pod oczami czarne smugi. Tak, to ja... Szłam przez to miejsce, gdzie kiedyś będąc młoda, babcia ganiała z koleżankami. "Łzy Ci w niczym nie pomogą. Chciałabym, byś się uśmiechała, była szczęśliwa... Kiedyś się spotkamy, prawda?" - te słowa krążyły mi po myślach, jakby wydrążyły na zawsze bliznę, taki wielki ślad istnienia osoby, która jak się smuciłam, była przy mnie. Jak moja twarz się uśmiechała, była przy mnie. Ją jedyną obchodziły moje losy.
Odeszła, zostawiła mnie samą.
Szłam powoli. Nie przejmowałam się tym, że słyszałam jak zbliża się burza, że trawa przypomina mi dni z dzieciństwa spędzone z babcią, która ganiała i grała ze mną w piłkę. Która od początku mówiła "Ty na pewno będziesz mieć talent do rysowania..." - i kto by pomyślał, że ma rację, że wie... Ona zawsze wiedziała. Rozumiałyśmy się bez słów. Jak stworzone i narodzone w jednym czasie. Dlaczego? Nie wiem... Pytaj tego, kto zapragną jej w tej chwili i zostawił mnie samą...
***
Szłam tak dłuższą chwilę. Stanęłam, odruchowo. Nie wiem dokładnie dlaczego. Usłyszałam kroki. Jakby stopy szły coraz szybciej. Zaczęłam biec. Słyszałam szybsze ruchy trawy. Ta postać biegła. Zatrzymałam się znów na zakręcie do wyjścia. Już nie słyszałam niczego. Niczego poza cichym oddechem przy moim uchu. Poczułam rękę tłumiącą mój krzyk na moich ustach i mocne szarpnięcie w tył...
Mam nadzieję, że się podoba... Myślę nad tym, żeby nie wprowadzić takich pięciu przystojnych Azjatów w 6 rozdziale czy poczekać jeszcze?
Pomożecie w dylemacie?
(chyba wiecie o kogo chodzi :D)
(Przepraszam musiałam to dodać :D, dla Miry!)
(^.^)
Dziękuję za 1,637 wyświetleń bloga, 16 obserwatorom, 8 czytelnikom i za 5 komentarzy pod poprzednim postem.
*Myślę, że ten rozdzialik się udał także postawię limit - 6 komentarzy. Do momenty wprowadzenia SHINee - nie więcej.
Ostatnio z Mirą gadałyśmy na temat Tae. I śpiewałyśmy Replay. Początek refrenu "Noona Neomu Yeppo". Zmień na słowa "Taemin, You're so pretty". Idealnie pasuje xD
* Zapraszam do zobaczenia nowej zakładki "Postacie" *
*Myślę, że ten rozdzialik się udał także postawię limit - 6 komentarzy. Do momenty wprowadzenia SHINee - nie więcej.
* Zapraszam do zobaczenia nowej zakładki "Postacie" *
Świetne :D Mam nadzieję że następny rozdział napiszesz szybko :D
OdpowiedzUsuńPięknie, bosko, najlepiej ! ♥
OdpowiedzUsuńKocham to <3
A co do dylematu to - szczerze jak chcesz. Moim zdaniem i z tym i bez tego będzie genialne :*
Już SHINee.. Hm... Może w 6, albo może lepiej w 7 :D ( nie rozwinę swej myśli, dlaczego ).
OdpowiedzUsuńOczywiście czekam na c.d.
Ślicznie Ci wyszło ^^
świetnie wyszedł ci ten rozdział ^^
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny :)
G-DRAGON? ^.^
OdpowiedzUsuńMoje kumpele szaleją na jego widok.
Ich reakcja: Wooow! FANTASTIC BABY!
MMM... Zapowiada się ciekawie! Szaleję ^.^
OdpowiedzUsuńKOCHAM!!!
Ta dziewczyna >.<
Fajnie, że wprowadzasz nowe wątki.
* Cieszę się, że na świecie są tak genialne osoby jak ty... *-*
waa, super piszesz, tyle się dzieje, przeczytałam wszystko i dodaję się do obserwatorów. ^^ czekam na ciąg dalszy. ^^
OdpowiedzUsuń